Spastyczność to wyrok, który został wydany na ciebie ale bez twojego udziału. Ktoś trzeźwo i sucho oceniający to z boku powie, że to nie do  końca tak bez twojego udziału. Na udar raczej zapracowałeś sam, swoim stylem życia i brakiem higienicznego trybu dnia codziennego. Jednak skoro ta spastyczność już się pojawiła, to trzeba jej stawić czoła.

 

Postanowić łatwo ale wykonać trochę trudniej. Na początek poszukiwanie wiedzy fachowej. Tu po raz pierwszy mały szok, wszyscy o tej przypadłości mówią wielkie słowa – slogany, ale konkretów jak jej się pozbyć brak. Moja mentorka fizykoterapeutka pisała pracę licencjacką obejmującą zagadnienia spastyczności i dość precyzyjnie wytłumaczyła mi zasady jej powstawania i możliwości walczenia z jej skutkami. Bardzo ogólnie ujmując, to zakłócenie pracy mózgu spowodowane udarem, doprowadziło do błędnej systematyki pracy mięśni nazywanych przywodzącymi. A dokładniej mięśnie te nie są sterowane przez mózg w sposób kontrolowany współzależnie z mięśniami odwodzącymi. Brak tej równowagi powoduje napadowe przykurcze palców ręki, jej samej, nogi i stopy. Taka dysfunkcja uniemożliwia poprawne funkcjonowania praktycznie całej połowy ciała. To z kolei jest przyczyną dużych kłopotów z chodzeniem, zachowaniem równowagi, funkcjonalnością całej ręki od palców do barku. Dodatkowo spastyczność może blokować takie czynności jak mowa, mimika twarzy, przełykanie oraz powodować niekontrolowane skurcze jelit. Te wszystkie problemy fizykalne połączone są dodatkowo z dużą bolesnością mięśni przywodzących objętych spastycznością. Trochę dużo tego, praktycznie moja cała prawa połowa ciała jest spięta i obolała.

 

W takich warunkach rozpoczyna się mój kolejny etap rehabilitacji. W tym miejscu należy jasno postawić sprawę, że na spastyczność nie ma mocnych. Tak dokładniej to można ją leczyć a raczej z nią walczyć na kilka sposobów. Farmakologicznie, ale to działa na wszystkie mięśnie, te chore i te zdrowe. Łatwo doprowadzić do rozluźnienia wszystkich mięśni i przestać chodzić. Kolejny sposób to ćwiczenia mające doprowadzić do „zamęczenia” spastyczności. Metoda długa, bardzo bolesna ale podobno najbardziej skuteczna. Ponadto obarczona najmniejszym ryzykiem. Jest jeszcze trzecia metoda, terapia botulinowa. Mięśnie objęte spastycznością poddane są zastrzykom ze znanego z kosmetyki botoksu. Następstwem tych zastrzyków jest czasowe zablokowanie działania mięśni przywodzących. Kolejną podstawową czynnością jest profesjonalna fizykoterapia mająca na celu wyuczenie tych mięśni, poprawnej współpracy z mózgiem i pozostałymi mięśniami. Największe ryzyko to upływający czas i profesjonalizm fizykoterapii.

 

Ja postawiłem na ćwiczenia, przynajmniej do czasu końca pobytu w placówce rehabilitacyjnej. Dostępność do sprzętu i fachowej pomocy fizykoterapeutycznej oraz zabiegów fizjoterapii robiła swoje. Jednak czas 16-to tygodniowego turnusu dobiegał końca. A na koniec miałem jaszcze okazję poznać kolejną możliwość terapii, chyba najlepszą pod względem możliwości i efektywności. W ośrodku którego byłem pacjentem rozpoczęły się testy innowacyjnej metody fizykoterapii przy pomocy profesjonalnego robota. Kilka seansów terapeutycznych obudziło we mnie wielką nadzieję. Nie trwała ona jednak zbyt długo, czas pobytu w ośrodku dobiegł końca. Przepisy i ustawy NFZ w Naszym Kraju są bezlitosne i nie ma tu miejsca na dobro rehabilitacji i zdrowia pacjenta. A co dalej z moją rehabilitacją, w tej naszej polskiej rzeczywistości, dowiecie się w kolejnych blogach.

 

05 grudnia 2020

blog o tematyce zdrowia - specyfika spastyczności

powrót do bloga

webmail

Napisz do nas

Sfera Net

ebeck

 

powrót do bloga

zdrowie